Trynidad i Tobago: uwaga turystów, na plażach wymagana jest ostrożność

Często czytasz w prasie o incydentach mających miejsce w miejscach, w których myślisz, że byłbyś od nich wolny.

Często czytasz w prasie o incydentach mających miejsce w miejscach, w których myślisz, że byłbyś od nich wolny. Idziesz z rodziną i przyjaciółmi na plażę promowaną jako najpiękniejsza i ciesz się atmosferą, którą oferuje. Myśl, że naprawdę czają się tam drapieżniki, jest najdalej od twojego umysłu.

Ta wolność, z którą dorastałem, którą wyrażałem innym, która czułem, że była częścią błogosławieństw mojej ziemi, przestała istnieć, gdy 31 grudnia 2009 r., W Dzień Starego Roku, zostałem napadnięty z zamiarem zgwałcenia wzdłuż Pigeon Point. odcinek znany jako The Swallows.

z Zostawiłem rodzinę i ekipę filmową w hotelu i zszedłem na plażę, aby nakręcić dodatkowe materiały do ​​nadchodzącego serialu o ekoturystyce / ochronie przyrody w telewizji.

Wszyscy byli przez lata przyzwyczajeni do tego, że znikałem z aparatem wczesnym rankiem, kiedy wszyscy jeszcze spali. Najlepsze zdjęcia przyrodnicze robisz wczesnym rankiem i późnym popołudniem.

Tego ranka siedziałem w swoim samochodzie z otwartymi oknami i zamkniętymi drzwiami, obserwując, jak przejeżdżają biegacze, przechodzą pracownicy ochrony i przejeżdżają dwa lub trzy inne pojazdy. O 6.30, kiedy podniosłem aparat z przedniego siedzenia i otworzyłem drzwi, żeby zapalić, ten mężczyzna wskoczył do moich drzwi i wbił mi do gardła najbardziej groźne ostrze, jakie kiedykolwiek widziałem. Sama długość i grubość tego ostrza sprawiła, że ​​od razu osłabłem. Myślę, że moje serce przestało bić na kilka sekund.

Powiedział: „Nie ruszaj się, nie ruszaj się” groźnym tonem, kiedy wyszedłem z mojego początkowego szoku. Następnie rozkazał mi wysiąść z pojazdu: „Wyjdź, wyjdź!”

Zacząłem go błagać, żeby mnie nie zabijał, po prostu zabrał cokolwiek, wszystko. Mój aparat, telefon, torebka były w zasięgu wzroku i zasięgu, ale on koncentrował się tylko na mnie.

Następnie przycisnął nóż do mojego gardła i rozkazał mi wyjść: „Ach, powiedz, wyjdź teraz!”. w tym niepowtarzalnym tonie Tobagonii. Całe moje życie przemknęło przede mną, gdy powoli wysiadałem z pojazdu. Moje dzieci nawet nie wiedziały, gdzie jestem i jak by to przyjęły, gdyby mężczyzna mnie zabił, a moje ciało pojawiło się kilka dni później. To nie mogło mi się przydarzyć. Nie, nie w tym pięknym, nasłonecznionym miejscu, gdzie właśnie przechodziło tak wielu ludzi. Ale to się działo.

Następnie mężczyzna wbił mi ostrze w plecy i kazał mi odejść od pojazdu i ruszyć drogą. Chwycił moje lewe ramię lewą ręką, podczas gdy prawą trzymał nóż w krzyżu moich pleców. Udało mi się spojrzeć wstecz na mój pojazd, spodziewając się, że być może zobaczę innych mężczyzn plądrujących go, ale nie było nikogo innego. Wtedy dobrze przyjrzałem się temu mężczyźnie, kiedy ze mną szedł. Widok jego nagiej twarzy i tego ostrza jest teraz emblematyczny w mojej pamięci na zawsze.

Zmusił mnie do przejścia kilkaset stóp dalej drogą. Starałem się trzymać na środku drogi, bojąc się, że zepchnie mnie do morza po mojej prawej stronie lub w krzaki po lewej stronie. Mój strach nie był bezpodstawny.

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...