Lud Etiopii Hamer zagrożony turystyką, religią

TURMI, Etiopia - Etiopia's Hamer, od dawna izolowane, pasterskie plemię wojowników, coraz bardziej otwiera się na turystów, co może zagrozić odwiecznym tradycjom zbyt dużym ujawnieniem

TURMI, Etiopia - Etiopskie plemię Hamer, długo izolowane, pasterskie plemię wojowników, coraz bardziej otwiera się na turystów, co może zagrozić odwiecznym tradycjom zbyt dużą ekspozycją na obce wpływy kulturowe.

Przez wieki Hamerowie żyli w dobrowolnym odosobnieniu, ale obecnie są jedną z najnowszych atrakcji w tym wschodnioafrykańskim kraju, który naciska na promocję turystyki jako jednego z wiodących podmiotów zarabiających na wymianie.

Z krótkimi, falistymi i wypieczonymi w glinie dredami, Warka Magi z zadowoleniem siedzi ze skrzyżowanymi nogami na czerwonej ziemi, podczas gdy zagraniczni goście przesuwają palcami po plemiennych towarach, które wystawia na sprzedaż.

Warka zrezygnowała z odwiecznego, duszpasterskiego stylu życia swojej rodziny, aby sprzedawać kolorowe tradycyjne artefakty rosnącej liczbie turystów odwiedzających Turmi, dwa dni jazdy na południe od stolicy Addis Abeby.

„Jestem bardzo szczęśliwa, ponieważ teraz dostaję więcej pieniędzy” - powiedziała.

Etiopia prowadzi agresywną kampanię mającą na celu zwiększenie liczby turystów, w szczególności skupiając się na starożytnych zabytkach i różnorodnych praktykach kulturowych.

W ubiegłym roku 50,000 400,000 - z całkowitej liczby 15 XNUMX zagranicznych gości - odważyło się zobaczyć słynne, odległe średniowieczne kościoły wykute w skale w Etiopii i XV-wieczne zamki.

Od dawna postrzegana przez Zachód jako „kraj głodu” dzięki zdjęciom wyschniętej ziemi i wychudzonych dzieci podczas wyniszczającej suszy w latach 1980. Etiopia powoli wyłania się jako ulubione afrykańskie centrum turystyczne, podobnie jak jej bardziej znamienita południowa sąsiadka Kenia.

Jednak eksperci obawiają się, że zwiększona ekspozycja na świat zewnętrzny odbija się na niektórych tradycjach kraju.

W zeszłym roku ponad 15,000 XNUMX odwiedzających wybrało się do doliny Turmi, aby obejrzeć rytuały Hamera, takie jak wyszukane ceremonie przedmałżeńskie, podczas których nastolatki przeskakują przez długą linię bydła, aby zaznaczyć swoje wejście w dorosłość.

Region jest również domem dla Mursi, których kobiety noszą na dolnych ustach duże tarcze ceramiczne, stąpają topless i noszą rytualne ślady wertykulacji - egzotyczny widok dla zagranicznych turystów.

Na trawiastej równinie grupa półnagich mężczyzn ze strusimi piórami we włosach, zalotnymi ruchami pociera piersi swoimi koleżankami, tańcząc w rytm muzyki, wydmuchiwanej głośno ze zwierzęcego rogu.

"To niesamowite. Jeszcze 10 lat temu notorycznie trudno było je znaleźć nawet we własnym otoczeniu ”- powiedziała francuska turystka, odnosząc się do swojej poprzedniej wyprawy w dolinę. „Od tamtego czasu wiele się zmieniło”.

Tafesse Mesfin, badaczka specjalizująca się w tym regionie od ponad 30 lat, ubolewa nad zanikiem tradycyjnego stroju, wykonanego z skór afrykańskich antylop zwanych kudu, na rzecz dżinsów i T-shirtów.

„Można również zauważyć, że niegdyś wszechobecne ubrania ze skóry kudu nie są tak popularne jak kiedyś” - powiedział. „Szybko przyjmują inny styl życia”.

Ekstrawaganckie tańce plemienne i krzykliwe stroje są teraz zarezerwowane również na specjalne okazje, takie jak coroczne festiwale. Coraz częściej te święta są bardziej okazją do prezentowania towarów i zarabiania pieniędzy, a nie prawdziwego rytuału kulturowego, jakim kiedyś były.

„Są pod ogromną presją. Na przykład osły były kiedyś częścią popularnych potraw w okolicy, ale osoby z zewnątrz przekonały je, aby nie jadły mięsa ”- powiedział Tafesse.

Ta tradycyjnie animistyczna, w mniejszym stopniu muzułmańska społeczność stała się również ulubionym miejscem docelowym zagranicznych i etiopskich misjonarzy ewangelicznych.

„To było trzy lata temu, kiedy nawiązałem kontakt z wierzącymi. Przekonali mnie, że chrześcijaństwo jest właściwą drogą ”- powiedział Oybula Oymure, starszy z pobliskiego plemienia Bure. „Coraz większa liczba ludzi z mojego plemienia się nawraca”.

Mena Wado, jeden z wodzów plemienia Hamer, ubolewał: „Nie mieliśmy wcześniej takich religii, to tylko niedawne zjawisko”.

Rząd dostrzega potencjalne zagrożenie dla lokalnej kultury.

„Nikt nie chciałby widzieć zaniku tak bogatych tradycji, ale nie można tak po prostu zbudować ogrodzenia i porzucić jakiejkolwiek zabudowy” - powiedział samorządowiec Nigatu Dansa.

Zaledwie kilometr (mniej niż milę) dwóch młodych mężczyzn popija świeżą kawę w palącym słońcu w zaniedbanym sklepie o nazwie „Obama Cafe” - znak, że w tym niegdyś odizolowanym regionie nastąpiła zmiana.

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...