Niemieccy turyści, przewodnik wycieczek zabici podczas erupcji wulkanu na Filipinach

Trzej niemieccy turyści i ich filipiński przewodnik zginęli wczoraj, gdy wulkan Mayon eksplodował, wypluwając ogromne głazy „wielkie jak samochody” i gigantyczną chmurę pyłu.

Trzej niemieccy turyści i ich filipiński przewodnik zginęli wczoraj, gdy wulkan Mayon eksplodował, wypluwając ogromne głazy „wielkie jak samochody” i gigantyczną chmurę pyłu.

Kolejny turysta zaginął i został uznany za zmarłego.

Dwadzieścia siedem osób, w tym co najmniej dziewięciu obcokrajowców i ich przewodnicy, spędziło noc biwakując na zboczach góry w dwóch grupach, zanim wyruszyło o świcie do krateru wulkanu, gdy nagła eksplozja wstrząsnęła malowniczą górą. około 340 kilometrów na południowy wschód od Manili, w prowincji Albay.

Przewodnik Kenneth Jesalva powiedział, że spadały kamienie „wielkie jak salon”, zabijając i raniąc członków jego grupy, z których część była w stanie krytycznym. Jesalva powiedział, że popędził z powrotem do bazy na wysokości 914 metrów, aby wezwać pomoc.

Gubernator prowincji Albay, Joey Salceda, powiedział, że wszyscy na górze zostali rozliczeni w południe, z wyjątkiem innego obcokrajowca.

Osiem osób zostało rannych i zostało wyciągniętych z góry helikopterem. Salceda powiedział, że inni są w trakcie ściągania z góry. Chmury popiołu opadły nad wulkanem, który później rano był cichy.

„Wszyscy ranni to cudzoziemcy… Nie mogą chodzić. Jeśli możesz sobie wyobrazić, głazy są tak duże jak samochody. Niektóre z nich ześlizgnęły się i stoczyły w dół.

„Zepchniemy ekipę ratunkową na linie i ponownie wciągniemy ich na górę” – powiedział z Legazpi, stolicy prowincji u podnóża góry.

Powiedział, że austriacki alpinista i dwóch Hiszpanów zostało uratowanych z małymi siniakami.

Marti Calleja, inny lokalny organizator wycieczek, powiedział, że jego firma była przewodnikiem dla niektórych obcokrajowców.

„Padało jak diabli z kamieniami. To było nagłe i nie było żadnego ostrzeżenia” – powiedziała Calleja przez telefon.

Grupa została początkowo uwięziona około pół kilometra poniżej krateru, dodał Calleja.

Wczorajsza erupcja nie była niczym niezwykłym dla niespokojnego Mayon, powiedział Renato Solidum, szef filipińskiego Instytutu Wulkanologii i Sejsmologii.

Góra o wysokości 2,460 metrów wybuchała około 40 razy w ciągu ostatnich 400 lat.

W 2010 roku tysiące mieszkańców przeniosło się do tymczasowych schronień, gdy wulkan wyrzucił popiół na odległość do ośmiu kilometrów od krateru.

Solidum powiedział, że po ostatniej erupcji nie ogłoszono żadnego alarmu i nie planowano ewakuacji.

Wspinacze nie mają wstępu, gdy obowiązuje alarm. Jednak Solidum powiedział, że nawet bez wszczęcia alarmu, bezpośrednia strefa wokół wulkanu powinna być strefą zakazaną ze względu na ryzyko nagłej erupcji.

Pomimo ryzyka Mayon i jego niemal idealny stożek są ulubionym miejscem obserwatorów wulkanów. Większość lubi od czasu do czasu nocne widowisko obręczy oświetlonej przez płynącą lawę.

Wulkan ma ścieżkę prowadzącą do krateru, po której można chodzić, choć jest stroma i usiana skałami i gruzem z poprzednich erupcji.

Mieszkańcy miast wokół wulkanu byli zaskoczeni nagłą aktywnością.

„To było tak nagłe, że wielu z nas wpadło w panikę” – powiedział Jun Marana, 46-letni kierowca autobusu i ojciec dwójki dzieci. „Kiedy wyszliśmy, zobaczyliśmy tę ogromną kolumnę na tle błękitnego nieba”.

Marana powiedział, że kolumna popiołu rozproszyła się po około godzinie, ale powiedział, że nie ryzykuje i jest gotów opuścić dom.

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...