Czy nowa Izba Turystyki w USA może przyciągać gości?

Prawodawstwo dotyczące opieki zdrowotnej może w dzisiejszych czasach zajmować większość nagłówków, ale nie jest to jedyna ustawa krążąca na Kapitolu.

Prawodawstwo dotyczące opieki zdrowotnej może w dzisiejszych czasach zajmować większość nagłówków, ale nie jest to jedyna ustawa krążąca na Kapitolu. Kolejnym nowym aktem prawnym, który po cichu trafił na biurko prezydenta Obamy, jest ustawa o promocji podróży (TPA) - została już zatwierdzona przez Senat i znajduje się teraz przed Izbą - która ustanowiłaby pierwszą w kraju oficjalną radę turystyczną non-profit.

Praktycznie każdy kraj na świecie, duży i mały, ma oficjalny dział turystyczny, który przyciąga turystów do swoich wybrzeży. Tiny Tunisia ma 24 biura turystyczne w 19 krajach na całym świecie. Republika Południowej Afryki ma 10 biur na czterech kontynentach. Ameryka nie ma takiego rozwiązania, zamiast tego polega na sektorze prywatnym, który przyciąga turystów. „Linie lotnicze, organizatorzy wycieczek, hotele - byli odpowiedzialni za promowanie Ameryki” - mówi Henry Harteveldt, analityk branży turystycznej w Forrester Research w San Francisco. „Rząd trzymał się z daleka od tego rodzaju inicjatyw, w wyniku czego straciliśmy podróżnych”.

Rzeczywiście, podczas gdy roczne podróże międzynarodowe wzrosły, ze 124 milionów osób podróżujących po całym świecie w 2000 roku do 173 milionów w zeszłym roku, roczne wizyty obcokrajowców w Stanach Zjednoczonych spadły z 26 milionów w 2000 roku do 25.3 milionów w 2008 roku. wydaje się mały, dopóki nie weźmiesz pod uwagę, że kosztowało to kraj około 27 miliardów dolarów utraconych wpływów podatkowych w ciągu ostatniej dekady. Poziom bezrobocia w Stanach Zjednoczonych wynosi obecnie 10%, więc korzyści ekonomiczne z podróży zagranicznych nigdy nie były tak pilne, ale nigdy nie było tak wielu odwiedzających. „Każdego roku witamy coraz mniej gości”, ubolewa Geoff Freeman, starszy wiceprezes ds. Publicznych w US Travel, wiodącej w kraju grupie popierającej branżę turystyczną.

W utrzymaniu podróżnych na dystans pomagają zaostrzone ograniczenia wizowe, surowsze procedury wjazdowe w punktach imigracyjnych i ogólny wzrost nastrojów antyamerykańskich po wojnach w Iraku i Afganistanie. „Wzięliśmy zagranicznych turystów za coś oczywistego i błędnie założyliśmy, że będą po prostu przyjeżdżać” - mówi Harteveldt.

Obserwatorzy Waszyngtonu spodziewają się, że TPA przejdzie przez Senat do końca roku. Po uchwaleniu utworzy dwa nowe podmioty - Biuro Promocji Podróży i Korporację Promocji Podróży - które będą pomagać zagranicznym gościom w dotarciu do kraju. Biura będą służyć jako zasoby zarówno dla podróżujących indywidualnych, jak i branży turystycznej, wyjaśniając przepisy wizowe i wymagania wjazdowe, oferując dane o destynacji i sponsorując kampanie marketingowe. Co najważniejsze, promując cały kraj - a nie konkretną linię lotniczą lub miejsce docelowe - zwolennicy TPA twierdzą, że ustawa może przyciągnąć nawet 1.6 miliona dodatkowych turystów do odwiedzenia Ameryki każdego roku. Przekłada się to na szacunkowo 4 miliardy dolarów korzyści ekonomicznych, potencjalnie przyczyniając się do powstania około 40,000 XNUMX nowych miejsc pracy.

„Nowe prawo dotyczy przede wszystkim tworzenia miejsc pracy i zachęcania do działalności gospodarczej” - wyjaśnia senator Byron Dorgan (D-ND), główny sponsor ustawy i czołowy członek Senackiej Podkomisji ds. Transportu, Mieszkalnictwa i Rozwoju Miast. „Pomoże to również nadać narodowi lepszą publiczną twarz” - dodaje Dorgan. „Podczas gdy inne kraje ciężko pracują, aby przyciągnąć podróżnych, wydaje się, że wysyłamy wiadomość, że nie chcemy ich tutaj”.

TPA miałby budżet do 200 milionów dolarów, finansowany ze składek z sektora prywatnego (na przykład hoteli i linii lotniczych) oraz nową opłatę w wysokości 10 dolarów, którą zapłaciłby każdy wjeżdżający zagraniczny gość, który nie potrzebuje wizy wjazdowej. Ten ostatni element okazał się kontrowersyjny - zwłaszcza dla głównie europejskich podróżników, którzy musieliby borykać się z dodatkowymi kosztami. Ambasador John Bruton, szef delegacji Komisji Europejskiej w Stanach Zjednoczonych, we wrześniowym oświadczeniu nazwał potencjalną opłatę „dyskryminującą” i ostrzegł, że może ona stać się „krokiem wstecz w naszym wspólnym dążeniu do mobilności transatlantyckiej”.

Chociaż opłata będzie prawdopodobnie „ukryta” w taryfach lotniczych, Harteveldt obawia się, że może ostatecznie działać przeciwko inicjatywom TPA i „wrócić, by nas prześladować”. Senator Dorgan twierdzi jednak, że 10 dolarów to znacznie mniej niż podobne opłaty - od podatku wjazdowego w Irlandii wynoszącego 14 dolarów po ogromne 100 dolarów w Wielkiej Brytanii - płacone przez Amerykanów podróżujących za granicę. A przy zaledwie 35 krajach, które byłyby zobowiązane do uiszczenia opłaty, dotyczy to mniej niż 30% zagranicznych podróżnych.

Minęło ponad dziesięć lat, odkąd rząd USA po raz pierwszy podjął próbę utworzenia oficjalnego biura turystycznego. W 1996 roku, za prezydenta Billa Clintona, powstała Narodowa Organizacja Turystyczna Stanów Zjednoczonych, która została porzucona dopiero trzy lata później z powodu niewystarczającego finansowania Kongresu - podobnie jak późniejsze wysiłki w latach 2001 i 2003. Ale ponieważ ustawa o promocji podróży z 2009 roku przechodzi przez Kongres , wydaje się, że uzyskał wystarczające poparcie, aby zostać uchwalonym i sfinansowanym w działaniu. Freeman z US Travel przyznaje, że prawdopodobnie minie kolejny rok, zanim Biuro Promocji Podróży zacznie w pełni funkcjonować. Jest jednak przekonany, że Waszyngton dostrzeże korzyści płynące ze zwiększonych podróży zagranicznych dla naprawy fiskalnej kraju. „To najgorszy owoc naprawy gospodarki” - mówi Freeman. „To tak oczywiste rozwiązanie, jakie można sobie wyobrazić - i uważamy, że sekretarz Clinton i prezydent Obama wyraźnie to dostrzegają”.

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...