Turyści wracają, by rzucić okiem na życie na Zachodnim Brzegu

W minibusie z europejskimi i amerykańskimi turystami Ziad Abu Hassan wyjaśnia, dlaczego prowadzi wycieczki na okupowany Zachodni Brzeg, pełen napięć między Palestyńczykami a izraelskimi osadnikami i żołnierzami.

„Chcę, abyście zobaczyli rzeczywistość w terenie, codzienne życie Palestyńczyków” – mówi. „A kiedy wrócisz do domu, powiedz innym, co widziałeś”.

W minibusie z europejskimi i amerykańskimi turystami Ziad Abu Hassan wyjaśnia, dlaczego prowadzi wycieczki na okupowany Zachodni Brzeg, pełen napięć między Palestyńczykami a izraelskimi osadnikami i żołnierzami.

„Chcę, abyście zobaczyli rzeczywistość w terenie, codzienne życie Palestyńczyków” – mówi. „A kiedy wrócisz do domu, powiedz innym, co widziałeś”.

W podzielonym mieście Hebron, gdzie konflikty polityczne i religijne są częścią codziennego życia, uczucia są wysokie.

Pstrykający zdjęcia goście podążają za swoim przewodnikiem po wąskich uliczkach starej dzielnicy, która jest pokryta drucianą siatką, aby złapać butelki, cegły i śmieci rzucane w Palestyńczyków przez zatwardziałych żydowskich osadników, którzy mieszkają nad sklepami.

Izraelscy żołnierze z masywnymi karabinami M16 wybiegają z budynku po pozornym przeszukaniu i blokują drogę na 15 minut, zanim przepuszczą kilku mieszkańców i turystów.

Nawet święte miejsce Hebronu, Grób Patriarchów, w którym uważa się, że pochowany jest starotestamentowy prorok Abraham i jego syn Izaak, odzwierciedla głębokie podziały miasta, z kompleksem podzielonym między meczet i synagogę.

Wrogość w Hebronie sięga wstecz do zabójstwa 1929 Żydów przez Arabów w 67 roku. W 1994 r. żydowski ekstremista zastrzelił 29 muzułmanów w meczecie.

„Miałem pewne pojęcie o sytuacji [Palestyńczyków], ale nie w takim stopniu, jaki widziałem z pierwszej ręki” — mówi Bernard Basilio, Kalifornijczyk w średnim wieku podróżujący ze swoją starszą matką i innymi krewnymi. „Byłem przerażony”.

Zachodni Brzeg, który w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2000 roku przyjął około miliona turystów, został pogrążony w przemocy wraz z wybuchem intifady, czyli powstania, we wrześniu tego roku, zmuszając turystów do ucieczki.

Palestyńskie Ministerstwo Turystyki, które śledzi odwiedzających według miast, twierdzi, że wreszcie pojawiły się oznaki ożywienia.

W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku Betlejem, główny cel podróży, odnotowało 184,000 5,310 odwiedzających — ponad dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Hebron odwiedziło XNUMX gości, w porównaniu z brakiem rok wcześniej.

Znaczna część turystyki palestyńskiej ma teraz misję, czy to w celu zwiększenia świadomości politycznej, czy pomocy w ochronie dziedzictwa kulturowego.

Na obrzeżach miasta Nablus Adel Yahya, archeolog, który kieruje Palestyńskim Stowarzyszeniem Wymiany Kulturowej, prowadzi kilku Europejczyków do wykopalisk pośrodku bloków mieszkalnych.

Miejsce, zaśmiecone plastikowymi butelkami po napojach i torbami, otoczone jest ogrodzeniem z siatki, na której nie widać strażnika. Brama jest otwarta dla każdego, kto może swobodnie chodzić po tym, co kiedyś było kananejskim miastem Szechem, datowanym na lata 1900-1550 pne.

„Ma cztery tysiące lat, to tyle co piramidy”, mówi Yahya, wskazując na ruiny starożytnej świątyni i bramy miasta.

W przeciwieństwie do skarbów Egiptu, historyczne i religijne miejsca na okupowanym Zachodnim Brzegu zostały zaniedbane przez lata niepokojów. Ministerstwo turystyki twierdzi, że rząd palestyński zatwierdził utworzenie jednostki do zarządzania obiektami, która powinna być w pełni operacyjna do końca roku.

W przeciwieństwie do prawie miliona osób, które odwiedziły państwo żydowskie w pierwszych pięciu miesiącach tego roku — o 1 procent więcej w porównaniu z tym samym okresem w zeszłym roku — do tego zakątka Ziemi Świętej nie docierają tłumy turystów.

Palestyńczycy mówią, że turyści są zniechęceni z powodu zbudowanej przez Izrael bariery separacyjnej i ponad 500 blokad drogowych, które ograniczają ruch na Zachodnim Brzegu. Izrael twierdzi, że są potrzebne dla bezpieczeństwa.

Większość turystów odwiedzających Zachodni Brzeg udaje się tylko do Betlejem, świętego dla chrześcijan miejsca narodzin Jezusa Chrystusa, położonego zaledwie 10 km na południe od Jerozolimy. Jednak nawet podczas tej krótkiej podróży muszą przejść przez izraelski punkt kontrolny i wysoki na 6 metrów szary betonowy mur, który odgradza miasto.

„Mur przekształcił Betlejem w wielkie więzienie dla jego mieszkańców” — mówi burmistrz miasta Victor Batarseh.

Dodaje jednak, że sytuacja turystów poprawiła się w ostatnich latach dzięki szybkiemu przejściu przez punkty kontrolne, a wieści, że miasto jest spokojne i bezpieczne, rozpowszechniają chrześcijańskie kościoły i biura podróży.

Jednak zwiedzanie terytorium Palestyny ​​jest dalekie od tego, co wielu turystów nazwałoby wycieczką dla przyjemności.

Przewodnik Abu Hassan, lat 42, mieszkający w hotelu Jerusalem na w większości arabskim wschodzie miasta, zabiera grupy na alternatywną „wycieczkę polityczną”, która obejmuje zatrzymanie się w obozie dla uchodźców i wskazanie rury kanalizacyjnej, przez którą przechodzą Palestyńczycy, aby przejść pod izraelską barierą .

„Staramy się to zrównoważyć”, mówi Yahya z PACE tours. „Trochę historii i trochę polityki, która jest przygnębiająca w tej części świata, a potem coś ze zwykłego życia, jak przystanek w miłej restauracji”.

Podczas lunchu w Nablusie, gdzie zamknięto sklepy z pamiątkami przed restauracją, obwinia Izraelczyków za spowolnienie w turystyce i całej palestyńskiej gospodarce od czasu intifady z 2000 roku.

„Gdyby nie było okupacji, nie byłoby intifady” — mówi Yahya.

Pomimo trudności związanych z wizytą na Zachodnim Brzegu, 77-letnia Rori Basilio, która od początku lat 1980. odbywa czwartą podróż do Ziemi Świętej, z pobożnym pielgrzymem patrzy na sytuację w miejscach takich jak Hebron.

„Jeśli coś wymaga trochę walki, może to być bardziej duchowe doświadczenie” — mówi.

taipeitimes.com

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...