Dlaczego Izrael nie jest mekką turystów?

Rok 2009 prawdopodobnie zakończy się ogólną liczbą około 2.5 miliona przyjazdów turystów do Izraela – liczba ta, ku konsternacji właścicieli hoteli i przedstawicieli branży turystycznej, jest bardzo podobna

Rok 2009 prawdopodobnie zakończy się ogólną liczbą około 2.5 miliona turystów wjeżdżających do Izraela – liczba, która ku konsternacji właścicieli hoteli i przedstawicieli branży turystycznej jest bardzo podobna do tej odnotowanej każdego roku w ostatniej dekadzie. Innymi słowy, turystyka do Izraela osiągnęła plateau.

Kilka miesięcy temu, gdy premier Benjamin Netanjahu próbował utworzyć koalicję, Izraelskie Stowarzyszenie Hoteli (IHA) wygłosiło prezentację, która rozpoczęła się apelem: „Panie! Panie Premierze, w Izraelu kryje się ukryty skarb. Jest to zasób, który jest daleki od wykorzystania, mający wartość i potencjał, zasób, który może zwiększyć wzrost gospodarczy i zatrudnienie – turystyka!”

Jednak kadencja Netanjahu nie poprawiła turystyki, pomimo wzrostu budżetów reklamowych za granicą i dużej liczby izraelskich atrakcji turystycznych o charakterze religijnym, archeologicznym i przyrodniczym.

Jednym z powodów jest to, że turyści zazwyczaj poszukują spokojnych miejsc. Dlatego wojny i ataki terrorystyczne sprawiają, że turyści zastanawiają się, czy Izrael będzie bezpieczny w czasie planowanych wakacji, a wielu rezygnuje z wizyty.

Dane Centralnego Biura Statystycznego ilustrują szkody wyrządzone przez niestabilność regionalną branży turystycznej w Izraelu. W 1999 r. Izrael odwiedziło ponad 2.5 miliona turystów z zagranicy, aw ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy 2000 r. odnotowano 2.6 miliona przyjazdów.

Jednak w październiku 2000 roku, wraz z wybuchem drugiej Intifady i lokalnymi zamieszkami arabskimi, turystyka w Izraelu została całkowicie zatrzymana. W 2001 roku liczba wpisów wyniosła marne 1.2 miliona. Gdy niestabilność przeniosła się na rok 2002, liczba wjazdów spadła jeszcze bardziej i w tym roku Izrael odwiedziło zaledwie 882,000 XNUMX osób.

Ami Etgar, dyrektor generalny Izraelskiego Stowarzyszenia Operatorów Turystycznych Przyjazdowych (IITOA), twierdzi, że choć kwestie bezpieczeństwa stanowią poważną przeszkodę dla branży turystycznej, to inne czynniki również utrudniają odwiedzanie Izraela dużym grupom.

„W Izraelu prawie nie ma międzynarodowych sieci hotelowych, bo zagraniczni przedsiębiorcy nie lubią inwestować w (kraju)” – mówi. Etgar twierdzi, że aby przyciągnąć inwestorów, musi minąć kilka spokojnych lat. „Ale przede wszystkim (przedsiębiorcy) potrzebują pomocy w usuwaniu barier biurokratycznych” – mówi.

Kolejną przeszkodą dla turystyki przyjazdowej jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, mówi Etgar. „Kilka tygodni temu miała tu przyjechać grupa 15 biznesmenów z Turcji” – wspomina. „Ich biuro podróży chciało zapewnić im wizy do Izraela, ale Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zażądało depozytu w wysokości 50,000 13,200 NIS (XNUMX XNUMX dolarów).

Problemem dla dużych grup jest także inny aspekt finansowy – a mianowicie stosunkowo wysokie ceny pobierane przez hotele. Ponieważ wiele grup podczas swojej wizyty zwiedza także Jordanię i Egipt, wolą spędzić noc w tych krajach, gdzie gościnność jest tańsza.

„W 1987 r. do Izraela przyjechało 1.5 miliona turystów i odnotowano 8.3 miliona pobytów w hotelach” – mówi Etgar. „W 2009 roku przyjedzie może 2.5 miliona turystów, ale liczba noclegów w hotelach nie przekroczy 8 milionów. To wiele mówi.”

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...