Turystyka w Tijuana zmniejszyła się o połowę dzięki porwaniom

Fala porwań w Meksyku zmniejszyła o połowę liczbę turystów odwiedzających ten najsłynniejszy popularny cel podróży, a obcokrajowcy pracujący w tym kraju byli przerażeni o swoje rodziny.

Fala porwań w Meksyku zmniejszyła o połowę liczbę turystów odwiedzających ten najsłynniejszy popularny cel podróży, a obcokrajowcy pracujący w tym kraju byli przerażeni o swoje rodziny.

Niegdyś hotspot dla amerykańskich turystów, Tijuana, na południe od granicy z USA, odnotowała spadek liczby odwiedzających w związku z niedawną falą brutalnych przestępstw, która obejmuje niepokojącą eskalację porwań, zwłaszcza mieszkańców Ameryki.

Dawna pułapka turystyczna spowodowała spadek liczby odwiedzających o 50 procent w ciągu ostatniego roku, Jack Doron, prezes Stowarzyszenia Kupców Tijuana, powiedział San Diego Union Tribune. Jest to tylko jeden z wielu meksykańskich miejsc docelowych, które turyści coraz bardziej obawiają się odwiedzać, biorąc pod uwagę poziom przemocy związanej z przestępczością zorganizowaną.

W styczniu urzędnicy amerykańscy ostrzegli podróżnych do Meksyku, aby zachowali szczególną ostrożność, biorąc pod uwagę niedawny wzrost liczby porwań amerykańskich mieszkańców. Według FBI liczba uprowadzeń z udziałem obywateli USA i legalnych rezydentów tylko w kalifornijskiej części granicy wzrosła ponad dwukrotnie w 2007 r. i od listopada wynosi około sześciu miesięcznie.

Uważa się, że za porwaniami stoją wyrafinowane i brutalne meksykańskie gangi porwań, które zazwyczaj biorą na cel ofiary z rodzin wystarczająco bogatych, by zapłacić sowite okupy.

„To dla nich biznes” – powiedział Darrell Foxworth, agent specjalny FBI w oddziale San Diego. „Uczestniczą w wielu działaniach przestępczych, a jedną z nich jest porwanie, ponieważ jest to dla nich opłacalne, więc działają jako firma, ponieważ generuje dochód”.

Powiedział, że ofiarami byli zazwyczaj ludzie „związani rodzinnie lub biznesowo” z Meksykiem, którzy często podróżowali z Ameryki. „A biorący zakładników, porywacze, uważają, że ci ludzie mają pewną ilość bogactwa, aby zapłacić okup. Wygląda na to, że nie są one wybierane losowo, istnieje jakiś wstępny nadzór lub wstępna analiza”.

Około 90 procent spraw dotyczy rodziny z klasy średniej bez powiązań przestępczych, mieszkającej w San Diego i sąsiednich społecznościach.

Porywacze są uzbrojeni i często ubrani w mundury policji lub amerykańskich służb imigracyjnych lub służb celnych lub udają funkcjonariuszy ruchu drogowego, którzy zatrzymują samochody ofiar. Zakładnicy są przetrzymywani „przez pewien czas w celu wyegzekwowania okupu” i często są poddawani „aktom brutalności, torturom, biciu” – powiedział Foxworth.

„Są też głodni – mieliśmy jeden raport, w którym jedną osobę przetrzymywano przez dwa tygodnie, podczas których przez cały czas skuwano ją kajdankami z rękami za sobą, przykuwano łańcuchami do podłogi i karmiono tylko trzema tortillami i wodą. To, co przydarzyło się niektórym z tych ludzi, jest po prostu niedorzeczne”.

Oprócz rosnącej liczby uprowadzeń FBI martwiło się również faktem, że niektóre porwania miały miejsce na amerykańskiej ziemi, dodał Foxworth. „Grupy przejdą przez granicę, uprowadzą ludzi i zabiorą ich z powrotem do Meksyku” – powiedział.

FBI nie ujawni kwot żądanych, a czasami zapłaconych okupów. Ale w jednym z ostatnich przypadków porywacze zażądali okupu w wysokości około 150,000 25,000 funtów i 13,500 XNUMX dolarów za dwie kobiety, które uprowadzili agentki nieruchomości, gdy pokazywały posiadłość w południowej Tijuanie. Członkowie rodziny wynegocjowali płatność w wysokości XNUMX XNUMX funtów i przekazali pieniądze w miejscu w Tijuanie, ale ofiary nie zostały uwolnione.

Zostały odnalezione po tym, jak policja namierzyła pojazd używany do odbioru gotówki, a kierowca zaprowadził ich do domu, w którym przetrzymywano kobiety.

W styczniu amerykański departament stanu poinformował, że 27 Amerykanów zostało uprowadzonych w północnym regionie przygranicznym Meksyku w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, a dwóch z tych zakładników zostało zabitych. Ostrzegł, że „obywatele USA powinni być świadomi ryzyka, jakie stwarza pogarszająca się sytuacja bezpieczeństwa” wzdłuż granicy z Meksykiem.

Tony Garza, ambasador USA w Meksyku, napisał do wysokich rangą urzędników meksykańskich, wyrażając swoje zaniepokojenie, że rosnąca przemoc i porwania związane z narkotykami w północnym Meksyku będą miały mrożący wpływ na handel transgraniczny i turystykę. Zwrócił uwagę na „wzrost liczby zamordowanych i porwanych Amerykanów w ostatnich miesiącach”.

W 2007 roku, według FBI, co najmniej 26 mieszkańców hrabstwa San Diego zostało porwanych i przetrzymywanych dla okupu w Tijuanie i społecznościach Baja California w Rosarito Beach lub Ensenada.

Niedawno władze Uniwersytetu Stanowego w San Diego ostrzegły studentów, aby „rozważyli niedawną przemoc” przed wyjazdem na południe na wiosenną przerwę w tym miesiącu.

W poniedziałek miała miejsce siedmiogodzinna strzelanina, podczas której żołnierze i policja federalna zaatakowali członków grupy porwań w domu w ekskluzywnej dzielnicy Tijuana. Jeden podejrzany został zabity, a ofiara porwania uwolniona, syn wybitnego biznesmena, który był przetrzymywany na terenie posiadłości.

Rosnąca przemoc w regionie ma miejsce pomimo wzmożonych wysiłków władz USA i Meksyku, aby rozprawić się z przestępczością zorganizowaną, która obejmuje masowy i krwawy handel narkotykami.

telegraph.co.uk

<

O autorze

Lindę Hohnholz

Redaktor naczelny ds eTurboNews z siedzibą w siedzibie eTN.

Dzielić się z...